Jarek (1969), Wiedeń

Rocznik 1969, pozytywny od 2011 roku. Niewykrywalny również ponad 11 lat.

Pamiętam, jak otrzymałem swój pozytywny wynik i miałem głowę pełną wątpliwości i najczarniejszych scenariuszy. Pojawiło się przerażenie, chaos i pytanie: co dalej. Czułem się zdruzgotany. Pewnie tak ja ty teraz masz po twoim wyniku. To zupełnie normalne.

Myślałem, że nic nie będzie już takie jak kiedyś, że wszystko będzie gorsze, świat będzie szary i bez nadziei. Że niedługo zachoruję, że nikt nie zrozumie i nie zaakceptuje mojej sytuacji, że nie będę więcej uprawiać seksu, że stracę pracę i partnera. Do tego ogromny wstyd.  Dziś wiem, że moje obawy były tylko w moje głowie. Brakowało mi rozmowy, poznania innych zakażonych i dowiedzenia się jak oni radzili sobie z tą sytuacją.  Tak, dodatni wynik zmienia życie, ale nie powoduje, że staje się ono mniej radosne, wesołe, ciekawe. Cieszę się życiem, mam ciekawą pracę, partnera, który był ogromnym wsparciem, podróżuję, chodzę na koncerty, na basen. Wróciłem do biegania i sportu, co w momencie diagnozy wydawało się już nierealne. Czuję się zdrowy, nie zakażam, a przyjmując jedna tabletkę dziennie prawie nie myślę o HIV na co dzień. Zaakceptowałem swoje zakażenie.